- „Argument, że konkurs stanowi dla ucznia czy studenta doping do pracy, jest dla mnie wręcz żałosny. Jeśli młodemu adeptowi sztuki muzycznej brak do tego, co robi, innej motywacji niż tzw. sukces konkursowy, nie ma on, moim zdaniem, szansy na prawdziwe zaistnienie w sztuce, w służbie której powinna dominować przede wszystkim postawa fascynacji wobec piękna i dążenie do najdoskonalszego jego urzeczywistniania”.
W swej pracy pedagogicznej Regina Smendzianka hołdowała zasadzie wyważonej i ograniczonej ingerencji w koncepcję interpretacyjną swoich uczniów. W jednym z wywiadów na pytanie :
- Czy zdarzało się, że przyjmowała Pani koncepcję studenta, chociaż sama myślała Pani wcześniej o danej kwestii inaczej? - odpowiedziała w następujący sposób :
- "Tak. Jeżeli uważałam, że taka koncepcja jest zgodna z logiką tej muzyki, akceptowałam ją. Miałam wielu uczniów, a każdy z nich reprezentował inną osobowość. Musiałam się zgodzić z wieloma różnymi spojrzeniami. Czasami bywały to trudne sytuacje. Zdarzają się bowiem studenci o silnej indywidualności, samodzielni w logicznym myśleniu. Często mają rację. Nie wstydzę się przyznać im słuszności. To jest też dla nich wielka satysfakcja. Czasem się jednak buntują, mają odwagę się przeciwstawić. Dlatego też musiałam nauczyć się ważyć każdą swą opinię. Nauczanie uczy myślenia także samego pedagoga. Można mieć rację, lecz trzeba ją uzasadnić, podając środki, jakimi należy określony cel uzyskać. Trzeba je dostosować do konkretnego adepta, który ma swoje uwarunkowania: ograniczenia i własne predyspozycje. Pedagog musi umieć „przetransponować” własne odczucia na słowa". (c.d.n.)
Poprzednie części posta dostępne są pod linkami:
- "Tak. Jeżeli uważałam, że taka koncepcja jest zgodna z logiką tej muzyki, akceptowałam ją. Miałam wielu uczniów, a każdy z nich reprezentował inną osobowość. Musiałam się zgodzić z wieloma różnymi spojrzeniami. Czasami bywały to trudne sytuacje. Zdarzają się bowiem studenci o silnej indywidualności, samodzielni w logicznym myśleniu. Często mają rację. Nie wstydzę się przyznać im słuszności. To jest też dla nich wielka satysfakcja. Czasem się jednak buntują, mają odwagę się przeciwstawić. Dlatego też musiałam nauczyć się ważyć każdą swą opinię. Nauczanie uczy myślenia także samego pedagoga. Można mieć rację, lecz trzeba ją uzasadnić, podając środki, jakimi należy określony cel uzyskać. Trzeba je dostosować do konkretnego adepta, który ma swoje uwarunkowania: ograniczenia i własne predyspozycje. Pedagog musi umieć „przetransponować” własne odczucia na słowa". (c.d.n.)
Poprzednie części posta dostępne są pod linkami:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz